Każdego dnia słońce ostatecznie zachodzi, zabierając ze sobą najpiękniejsze ciepłe światło (pomińmy tu kwestię wysokich szerokości geograficznych). Każda podróż kiedyś się kończy, rzadko kiedy pozostawiając bez niedosytu. Tak się złożyło, że jest to moje ostatnie zdjęcie z sierpniowej wizyty w Beskidzie Sądeckim, dlatego wzbudza we mnie nostalgię. Zapamiętałem ten plener głównie ze względu na warunki, które uległy bardzo szybkiej zmianie, oraz wysiłek fizyczny, jaki włożyłem w dotarcie do miejsca docelowego. Trudno uwierzyć, wpatrując się w tarczę gwiazdy samotnie wiszącą nad fałdami skał i ziemi, że jeszcze dwie godziny wcześniej niebo w całości zasnuwały chmury. Prognozy były jednak optymistyczne, dlatego dosłownie pobiegłem (w tempie ok. 8-9 km/h i wyposażony m.in. w Tamrony 35-150mm oraz 150-600mm ciążące na plecach) z Suchej Strugi do ślimaka widokowego w Woli Kroguleckiej (mea culpa, zwlekałem do ostatniej chwili, niepewny autentyzmu pogodowych zapowiedzi). A nad moją głową chmury wręcz niknęły w oczach, a słońce nieubłaganie zmierzało ku widnokręgowi.
Nikon D750, Tamron 35-150 mm f/2.8-4 Di VC OSD;
NC CPL Landscape, NiSi ND Grads;
Aperture priority, 135mm, ISO 100, 1/2.5s, F/8, +1EV.
uploaded 20 янв, 2022 Copyright by Marcin Dobrowolski
Write a comment!
To do this, sign in: